Szłam hałaśliwą ulicą, mijając wiele sklepów z ubraniami. W końcu dotarłam na zewnętrzne tereny stupy, gdzie powietrze przesycone było charakterystycznym zapachem palonego kadzidła. Jest w nim coś – natychmiast uspokajającego i wzbogacającego. Właściwie to całkiem praktyczne – oczyszczenie zmysłów przed wejściem na główny teren stupy. Haha.
W każdym razie – to był naprawdę piękny dzień.
Szłam powoli, z wielkim uśmiechem na twarzy, czując, jakby każda komórka mojego ciała wiwatowała. Hurra!
Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że zapłakałam, gdy stanęłam przed stupą, w konfrontacji ze Spojrzeniem Buddy. Te wszechwidzące oczy zdawały się przenikać mnie na wskroś – delikatne, a zarazem potężne – budząc coś pradawnego i głęboko uniwersalnego. Stałam tam przez chwilę w cichej modlitwie.
Pierwsze spojrzenie na Boudha Stupę
Stupa w Bouddhanath została zbudowana przez kobietę – matkę czterech synów. Miała na imię Jadzima. Ona i jej rodzina żyli skromnie, hodując kury, lecz to proste życie nie umniejszało jej głębokiej aspiracji: zbudowania stupy, która przyniesie pożytek niezliczonym istotom, dając im możliwość zgromadzenia oceanu zasług. Poszła do króla Nepalu z prośbą o zgodę. Zachwycony jej cnotliwym zamiarem, chętnie się zgodził i podarował jej ziemię.
Nie wszyscy jednak byli z tego zadowoleni. Wiele osób uznało jej działania za niewłaściwe i udało się do króla, domagając się, by ją powstrzymał. Ale on odmówił, mówiąc, że nie może ingerować.
I tak, Jadzima dała światu najwspanialszą stupę Nepalu – jedno z najbardziej duchowo znaczących miejsc na świecie. Jej historia uczy nas o potędze czystej, bezinteresownej aspiracji, będącej przykładem całkowitego przełomu, prowadzonego przez współczucie i mądrość.
Dziękuję Ci, Matko Jadzimo, za otwarcie źródła niewyczerpanej dobroci dla niezliczonych istot – i za to, że sama jesteś tym źródłem. Oby wielu zostało przez nie pobłogosławionych, a Twoja historia niech niesie się szeroko i daleko.
Dziś niezliczone, kolorowe flagi modlitewne trzepoczą na wietrze, niosąc szeptane mantry w przestrzeń. Ich ruch miesza się z cichym pomrukiem śpiewów i rytmicznym skrzypieniem młynków modlitewnych, obracanych przez oddane dłonie. Razem tworzą pejzaż niezachwianego pola duchowego, w którego centrum wznosi się stupa Bouddhanath, a jej złoty igliczny szczyt łapie i promieniuje światłem niczym latarnia pokoju i przebudzenia.
Z radością zrobiłam krok naprzód i dołączyłam do innych w ich medytacyjnym okrążeniu.
To tutaj tytuł nabiera znaczenia – Wadżra.
Wadżra (lub Dorje w języku tybetańskim) jest symbolem Wadżrajany – Diamentowej Drogi w buddyzmie.
W sanskrycie „wadżra” oznacza „twardy” lub „potężny”, natomiast w języku tybetańskim „dorje” tłumaczone jest jako „władca kamieni” – co odpowiada twardości i blaskowi diamentu. To głęboki symbol niezniszczalnego, nieporuszonego i nieprzeniknionego stanu umysłu oświeconego – umysłu Wadżry.
(cytat pochodzi z: https://enlightenmentthangka.com/blogs/thangka/profound-vajra-buddhism?srsltid=AfmBOopgljZj_nRKsYWk5ZdDuyIeprYPo3zGoUe3QJSB7h6KwZ56nkAk)
Marta Pema Yudrön